Restauracje tajskie: Phathathai i Woo Thai

Phathathai jest to niewielka restauracja, która mieści się przy ul. Więziennej 5 we Wrocławiu. W jednym pomieszczeniu znajdują się stoliki z miejscem dla około 10 osób. Można bezpośrednio przypatrywać się pracy kucharzy przygotowujących dla nas obiad. Podczas mojej bytności w tym lokalu miejsca było w sam raz, nie trzeba było czekać na wolny stolik. Jestem ciekawa, czy zawsze tak jest, czy niektórzy czekają czasem na dworze.
W samej kuchni, jak zaobserwowałam był lekki bałagan, przy garnkach, patelni kręciły się trzy osoby. Co jest bardzo na plus, po złożeniu zamówienia, na moje danie obiadowe czekałam około 5 minut. Trochę szkoda, że jedzenie jest podawane na talerzykach, w miseczkach jednorazowego użytku. Widelec, który mocniej wbiłam w jedzenie, złamał mi się. 
Koleżanka zamówiła Tom Yum z kurczakiem za 12 zł a ja Pad Priew Wan czyli ryż z warzywami w sosie słodko-kwaśnym z krewetkami, za 23 zł. Z menu restauracji można się zapoznać na stronie na facebooku. Jedzenie było odpowiednio dosmaczone, smakowało nam. Zupa miała "zawartość", syciła głód. Moja porcja dania jak na moje potrzeby była za mała. Zdecydowałam się więc na deser: banana w panierce za 10 zł. Dostałam na pewno z kilka bananów, z wiórkami kokosowymi, polane miodem. Obfita porcja, jak na deser,  i bardzo pyszna.
Pad Priew
Tom Yum

Banany w cieście


Ceny uważam za normalne, całkiem przyzwoite. Jest to w końcu kuchnia zagraniczna, zawierające oryginalne smaki. Sam lokal nie sprawia wrażenia zbyt eleganckiego, ale taki jego urok. Kucharze się miło z nami pożegnali, kłaniając w naszą stronę. 
Jak można przeczytać na miejscu  i na facebooku możliwa jest dostawa jedzenia.


Kilka dni później odwiedziłam inną restaurację tajską - Woo Thai przy ul. Grunwaldzkiej 67 we Wrocławiu. Jest to także niewielka restauracja, w środku znajduje się kilka stolików, przy których można spożyć posiłek. W okresie letnim na dworze jest mały ogródek. Mimo pory, którą wybraliśmy: sobotnie popołudnie, udało nam się dostać wolny stolik.

Klienci restauracji mogą zza szybki podglądać pracę kucharzy. Do ich nozdrzy przedostają się wspaniałe zapachy. Po złożeniu zamówienia na potrawy nie trzeba długo czekać. My czekaliśmy z 15 minut. Za 20 zł można dostać porcję 400 g jedzenia i to nie byle jakiego. Większość dań podawanych jest z ryżem jaśminowym lub smażonym makaronem ryżowym/sojowym. Ja wybrałam danie SukiYaki z makaronem ryżowym, warzywami i krewetkami. Nie przepadam za bardzo pikantnymi potrawami. Warto się upewnić, o jakiej ostrości wybieramy danie: przy niektórych jest narysowana trupia czaszka, co oznacza niechybne sensacje podniebienia. Ja wolę potrawy łagodnie ostre. I takie też jedzenie dostałam, wyraziste w smaku, dobrze doprawione. Niektórzy mogliby się przyczepić, że nieco za tłuste. Uważam, że raz na jakiś czas można sobie pozwolić nawet na tak wysmażone danie. Osoba towarzysząca zamówiła ryż jaśminowy z wołowiną. Podobno też przypadł jej do gustu, ja osobiście za ryżem nie przepadam aż tak bardzo - preferuję różne rodzaje makaronu. Napoje można nabyć w butelkach, warto spróbować ciekawych smaków: tajskiej zielonej herbaty czy aloesu.


W tej restauracji także jedzenie zostało podane na jednorazowych talerzykach, co nieco odbiera wykwintności lokalowi, ale może być zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę rozmiar tej restauracji i liczbę zatrudnionego personelu. Występuje możliwość zamówienia jedzenia z dostawą do domu.

Jeśli miałabym wybrać jedną z tych restauracji; byłaby to Woo Thai. Phatathai posiada jedną zdecydowaną zaletę: korzystną lokalizację na Starym Mieście. Jeśli jeszcze nie próbowaliście kuchni tajskiej koniecznie nadróbcie te zaległości.

Komentarze

  1. Bardzo lubie kuchnie tajska. Tak wiec na pewno kiedys wstapie zeby porownac smaki z moja ulubiona, w ktorej bywam czesto.
    EB

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty