Warszawa 2015 - dzień pierwszy

Miałam możliwość zrobić sobie wycieczkę do Warszawy na trzy dni we wrześniu. Pierwszego dnia chodziłam po mieście sama. Nie był to pierwszy raz, kiedy muszę działać w pojedynkę. Oczywiście milej jest mieć towarzystwo, dzielić się z kimś wrażeniami z oglądanych miejsc, ale nauczyłam się też, że samotne podróże mają swoje plusy. Mogę przemieszczać się w swoim własnym tempie, sama wybieram to, co chcę zobaczyć. Przed wyjazdem planuję wycieczkę, drukuję mapki, sprawdzam lokale, robię orientację czasową. 
Po przyjechaniu do Warszawy udałam się na Żoliborz. Była już pora obiadowa, więc skierowałam się do Hummus Bar przy ul. Mickiewicza 19. Przy tej ulicy w bliskiej odległości znajduje się jeszcze kilka innych lokali gastronomicznych: Porananas, Głodomory, kawiarnia Fawory. Ja zdecydowałam się na hummus, bo nie wiedziałam za bardzo, co to takiego. Wybrałam hummus w falafelem. Pani z obsługi pomogła mi dokonać wyboru, wyjaśniła co i jak. Ceny są w granicach 10-20 zł .Lokal posiada przyjemny wystrój, na zewnątrz jest ogródek, w którym mimo jesiennej pory siedziało kilka osób. Danie było smaczne, sycące. Przekonałam się jednak, że mi nie służą tego typu potrawy.



Następnie udałam się w stronę Cytadeli - twierdzy, która po upadku powstania listopadowego była punktem kontrolno-pacyfikacyjnym na całą Warszawę. Park wokół niej założono w 1950 roku, zlokalizowano go w miejscu dawnej fosy, a wcześniej wąwozu rzeczki Drna. W pobliżu znajdują się takie obiekty jak kaponiery i akwedukty. Na teren Cytadeli można wejść przez Bramę Straceń lub Bramę Bielańską. W X Pawilonie było kiedyś więzienie śledcze- obecnie mieści się Oddział Muzeum Niepodległości.




Po spacerze wzdłuż murów Cytadeli poszłam willowymi uliczkami do placu Słonecznego. Miał być on zabudowany w stylu dworkowym, ja jedynie dostrzegłam zabudowę szeregową. Wille na Żoliborzu Oficerskim były wznoszone od 1922 roku- miały kształtem nawiązywać do XVIII domów szlacheckich.



Plac Słoneczny
Spacerkiem doszłam do parku Kępa Potocka, gdzie moją uwagę zwrócił pojemnik z woreczkami na psie odchody i automat, w którym można było zakupić pożywienie dla kaczek. Porcja karmy kosztowała 1 zł. Następnie trochę błądziłam - nie zgadzała mi się mapa, z tym, co rozpościerało się przed moimi oczami. Szłam więc na azymut mając dobre przeczucie co do kierunku, który powinnam obrać.


Park Saska Kępa

Park Saska Kępa
Byłam nieco zmęczona, jako że dzień rozpoczął się dla mnie wcześnie, postanowiłam zrobić sobie przerwę w Secret Life Cafe przy ul. Słowackiego 15/19. Zapłaciłam 10 zł za kawę latte, którą mi podano w filiżance. Uważam, że porcja była mała jak na cenę, ale to może dlatego, że to Warszawa..



Po mieście przez trzy dni mojego pobytu przemieszczałam się głównie metrem, czasem tramwajami.
Udałam się do Galerii Sztuki Zachęta. Bardzo chciałam zobaczyć to miejsce. Kojarzyło mi się z dobrą sztuką, ciekawym konceptem. Zobaczyłam trzy wystawy. Pierwsza była skierowana także do osób niewidomych, które mogły posłuchać nagrań, dotknąć dzieł sztuki. Oryginalnym pomysłem było skomponowanie muzyki do obrazów. Każdy mógł się zastanowić, czy ma podobne skojarzenia, kiedy patrzy na zamalowane płótna. Na trzeciej wystawie Spojrzenia 2015 zaprezentowano prace młodych twórców: Alicji Bielawskiej, Ady Karczmarczyk, Piotra Łakomego, Agnieszki Piksy, Izy Tarasiewicz. Lubię oglądać sztukę współczesną, ale jak dla mnie przy eksponatach powinny być wyjaśnienia, jak rozumieją sztukę jej twórcy. Jako laik niewiele rozumiem, niewiele jestem w stanie się domyślić.
Galeria Sztuki Zachęta


autor: Paweł Jaredzki, Tylko sztuka cię nie oszuka


To był długi dzień.  I jeszcze się nie skończył.
Wieczorem pojechałam do restauracji Quchnia Artystyczna w Zamku Ujazdowskim. Jest to restauracja Marty Gessler, którą znam z jej felietonów, przepisów dla gazety Wysokie Obcasy. Byłam wcześniej w restauracjach innych osób o nazwisku Gessler i chciałam zobaczyć, co ona ma do zaproponowania, jak smakuje jej "quchnia". Menu jest sezonowe, zmienia się w zależności od pory roku, na stronie jest informacja, że modyfikacje mogą się pojawiać każdego dnia. Zjadłam bardzo smaczną zupę dyniową i makaron z krewetkami i szpinakiem. Podobał mi się wystrój, dużo bieli, Podobno też jest często zmieniany. Ja trafiłam na ten dzień, kiedy w dół  lamp zwisały kolorowe paski.


(Zdjęcie Zamku Ujazdowskiego zrobione dwa dni później, za jasności)
W nocy udałam się w końcu na spoczynek, a tam czekał na mnie na łóżku milusiński kot.

Komentarze

  1. Grunt to żyć aktywnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiersz mi sie podoba. Ta niekonczaca sie nadzieja...
    EB

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty