Ciekawostki z pobytu w Niemczech: kulinaria, region, ceny.

Mój tegoroczny pobyt w Niemczech w okolicy Mannheim trwał od 18.08 do 12.09. Bardzo się cieszyłam, że miałam możliwość odwiedzić Odenwald, poznać nowych ludzi, nową kulturę. 
  • Odenwald to masyw górski z wyżynami i niskimi górami. Jako że sama mieszkam na terenach płaskich ( na Nizinie Śląskiej) bałam się jeździć samochodem i nie siadłam za kierownicą. Nie mam też doświadczenia w jeździe w tunelach. Najwyższy szczyt to Katzenbuckel (626 m n.p.m).  Największym miastem Odenwaldu jest Heidelberg. Mieszkałam w dwóch miejscach. W obu po wyjściu na spacer można było spotkać zwierzęta hodowlane: konie, krowy, kozy czy owce. 
  • Jeździłam na rowerze i biegałam wokół jeziora Waidsee. Co ciekawa jeżdżenie na rowerze po wytyczonej ścieżce jest zakazane, co przeczytałam w regulaminie. A tereny te są jakby wprost przystosowane do jazdy rowerem. Prawda, że jest ślicznie? 


    Widok na Weinheim- są widoczne dwa zamki, na których byłam;)

  • Próbowałam typowego dla Odenwaldu wina: Apfelwein. Nie jest ono w ogóle słodkie, jest trochę kwaskowate i niezbyt mi smakowało.
  • Poznałam dwa sery pochodzące z tego regionu: Kochkaese i Odenwaelder Fruestueck Kaese. Ten pierwszy to ser przypominający w smaku nasz topiony, nie ma charakterystycznego smaku. Ten drugi strasznie śmierdzi, ale nie tak, jak typowe sery pleśniowe. Najlepiej go trzymać w zamknięciu przed spożyciem. A jak smakuje? Ktoś stwierdził, że smakuje jak...plastik..
  • Standard życia jest wysoki, jedzenie nie jest drogie w odniesieniu do zarobków, dlatego dużo jedzenia się wyrzuca, np. jedzenie z poprzedniego dnia.
  • W okresie letnim je się dużo lodów, nawet kilka dziennie, podobnie zresztą jak w Norwegii. Jadłam lody, jak ktoś mnie poczęstował, ale z trwogą myślałam o mojej wadze po powrocie.
  • W marketach jest szeroki wybór przypraw. Za często nie chodzę po sklepach, ale według mnie u nas w Polsce aż tak wielu przypraw nie mamy, np. sól cebulowa, przyprawa do mozzarelli i pomidorów, przyprawa do pizzy, przyprawa chińska itd.
  • Będąc na zakupach w supermarkecie zobaczyłam już stroje na Oktoberfest. Oktoberfest to Dożynki chmielne (święto piwa) organizowane w Monachium w Bawarii. W czasie trwania święta  ( w tym roku 19 września- 4 października) wypija się około 5 milionów litrów piwa.
  •  Ja osobiście za piwem nie przepadam, piję jedynie takie dziewczyńskie czyli z sokiem albo lemoniadą. Wybrałam się jednak do Biergarten (typowego ogródka piwnego), by skosztować lokalnego piwa Schmucker. Nie przypadło mi do gustu.
  • W średniej wielkości markecie nie udało mi się dostać zwykłych produktów potrzebnych do upieczenia ciasta: sody, drożdży świeżych i przyprawy do piernika. Niemcy widocznie pieką innymi metodami. 
  • Bardzo dogodnym rozwiązaniem ułatwiającym komunikację jest kolejka: coś a la nasz tramwaj, która kursuje na trasie Weinheim-Heidelberg-Mannheim. Pojedynczy przejazd kosztuje 2 Euro.
  • Natomiast podróż pociągiem wiąże się z trochę większym wydatkiem - za 20 minut jazdy zapłaciłam 4 Euro. Uważam że to jest dużo. Gdybym jechała ponad trzy godziny byłoby to już 120 zł. Dwa razy zdarzyło mi się jechać na gapę: raz, bo nie wiedziałam, że w środku nie uda mi się zakupić biletu; drugi raz nie umiałam obsłużyć automatu.

  • Z basenami sprawa wygląda trochę lepiej. Jest ich dużo w okolicy, są obecne w małych miejscowościach, ludzie z nich powszechnie korzystają w okresie letnim i są stosunkowo tanie. Za cały dzień zapłacimy 2-4,5 Euro od osoby. Nie ma w nich tylu atrakcji wprawdzie, co we wrocławskim Aquaparku, ale jest kameralnie. Można usiąść na trawie,  zostawić rzeczy na kocu bez obawy, że ktoś nas okradnie. Ja byłam na dwóch basenach, w Lindenfels było mało ludzi mimo upalnego dnia;) 
  • Co do uchodźców? Przejeżdżałam z młodą Niemką samochodem obok namiotów, w których mieszkają uchodźcy. Dziewczyna studiująca pracę socjalną, która z chęcią chciała podjąć się pracy z tymi ludźmi, powiedziała mi, że Niemcy w tym roku przyjęli prawie MILION uchodźców. Zostali oni rozlokowani w różnych częściach kraju. Była ona zagranicą w wielu miejscach i nigdzie nie widziała takiego standardu życia, jak w Niemczech. Kto ma zatem przyjmować tych biednych, znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej ludzi, pomagać im, jak nie Niemcy? Dlatego ona jest otwarta na potrzebujących. Rozmawiałam z nią też, kiedy już zaczęła z nimi pracę: polegała ona na nauce niemieckiego uchodźców, rozmowie, zabawie z dziećmi. Przykre jest to, że tak długo muszą oni czekać, żeby móc podjąć pracę. 

Komentarze

  1. Ja słyszę ostatnio głosy osób podróżujących, że ze względu na obecną sytuację trzeba uważać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam akurat okazję pracować w ośrodku w Norwegii, który przyjmie około tysiąc uchodźców i muszę przyznać, że będą ty mieli zapewnione naprawdę luksusowe warunki. Zgadzam się z tym że powinny pomagać kraje bogate, ale uważam że te biedniejsze, takie jak Polska, też mają spore możliwości. Kraje nie powinny działać tutaj w pojedynkę ale ustalić wspólną strategię rozwiązania tego problemu, co też się dzieje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty