Weekend otwarcia Europejskiej Stolicy Kultury 2016

W miniony weekend miałam przyjemność być na otwarciu Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Z tej okazji przygotowano specjalny program wydarzeń w dniach 15-17 stycznia 2016. W sobotę udało mi się dotrzeć na pl, Nowy Targ, gdzie zaparkowały food trucks. Na placu stworzono strefę gastronomiczną: można było spróbować m.in. omletów, naleśników, pizzy, kiełbasek, ciepłych napojów. Każdy pojazd miał przygotowaną co najmniej jedną potrawę związaną nazwą z Wrocławiem, można było zjeść, np. bagietę o nazwie Fredruś, napić się rozgrzewającego napoju Niskie Łąki.

Na placu Nowy Targ

Choinka na placu Nowy Targ



Moje wrażenia? Ludzi przyszło sporo, podobno ta sama intensyfikacja utrzymywała się przez cały weekend, z czym organizatorzy nie do końca sobie radzili. Do pojazdów ustawiały się długie kolejki, częste były przerwy techniczne, na jedzenie trzeba było czekać. Ja zamówiłam bagietę, po którą miałam się zgłosić po 45 minutach. Kiedy się pojawiłam okazało się, że moje zamówienie zostało przeoczone i musiałam czekać kolejne 15 minut. Ustawiono halę, w której można było przy stoliku spożyć posiłek. Pośrodku placu znajdował się też namiot, w którym ludzie chronili się, żeby się ogrzać.

Po napełnieniu swojego brzucha ruszyliśmy na Wyspę Słodową, która zamieniła się w Płonącą Wyspę. W godzinach 17-21 można było zobaczyć na niej spektakle, w których główną atrakcją był ogień; pokazy pirotechniczne, płonące instalacje artystyczne. Załapaliśmy się na taniec krasnali: poprzebierani mężczyźni w strojach niebiesko-pomarańczowych, fluorescencyjnych wyginali ciało na scenie w rytm muzyki. Kobiety w strojach z kilkunastoma palącymi się pochodniami poruszały się do muzyki. Robiło to niesamowite wrażenie. Cała wyspa była pięknie podświetlona. Niestety nie udało mi się zrobić dobrych zdjęć, stałam w mało korzystnie ulokowanym miejscu.
Na wyspie Piasek

Pokazy na wyspie Słodowej

Tańczące krasnale



W niedzielę dołączyłam do pochodu Duchów. Tego dnia o godzinie 16 z 4 stron miasta ruszały 4 pochody: Duch Odbudowy, Duch Powodzi, Duch Innowacji i Duch Wielu Wyznań. Duch Odbudowy miał przypominać historię osób, które przybyły do Wrocławia po II Wojnie Światowej i tu osiadły. Duch Powodzi miał przypominać o solidarności wrocławian podczas powodzi w 1997 roku: ratowianiu zwierząt z zoo czy zbiorów bibliotecznych. Duchowi Innowacji towarzyszyły efektowne iluminacje świetlne: lasery, mapping, ze światła wrażliwego na dźwięki. Duch Wielu Wyznań miał przypominać, że Wrocław jest miastem wielokulturowym, w którym żyją obok siebie wyznawcy wielu religii.
Ten ostatni pochód szedł od zajezdni przy ul. Legnickiej. Każdy pochód miał swój kolor: uczestnicy otrzymywali nieprzemakalne płaszcze. Ja dołączyłam na wysokości pl. Strzegomskiego. Na pięciu przystankach można było zobaczyć występy chórów śpiewające pieśni związane z różnymi wyznaniami. Występujący byli ubrani w kolorowe płaszcze, stali w wyeksponowanym miejscu, np. na tarasie Muzeum Sztuki Współczesnej, na balkonie kamienicy przy ul. Ruskiej. Ich śpiew był dobrze słyszalny dla tłumu ludzi, który uczestniczył w pochodzie. Szli ludzie z dziećmi w wózkach, z psami na smyczy, starsi ludzie. Jedna 50. letnia pani o naturze artystki, żeby lepiej widzieć chór, usadowiła się na barana na plecach swojego partnera.
Idziemy na przeciw Pochodu Wielu Wyznań

Występy chóru na tarasie Muzeum Współczesnego


Występy chóru przy PWST


Ostatni występ chóru na trasie, przy ul. Ruskiej


Wzdłuż pochodu jechał zabytkowy tramwaj, w którym były białe postacie 'a la anioły. Wyrzucały one przez okno w naszą stronę kłęby puchu. Była to chyba jedyna możliwość, kiedy mogłam iść ulicą, którą normalnie jeżdżą samochody i nie zostać przez nie potrącone. Główne ulice takie jak Legnicka zostały wyłączone z ruchu. Tramwaje i autobusy jeździły zmienioną trasą, co stanowiło pewne utrudnienie dla osób, które chciały prowadzić tego dnia normalne życie.



Kłęby puchu na ulicy


Po dojściu do placu Solnego mieliśmy jeszcze pół godziny do planowanego rozpoczęcia widowiska. Postanowiliśmy napić się grzanego wina w pobliskiej restauracji, Był to dobry pomysł, ogrzaliśmy się, co miało nam na długo starczyć.


O czym nie pomyśleli organizatorzy? O jasnych komunikatach dla zgromadzonych ludzi: ludzie nie wiedzieli, w którą stronę mają się przemieścić, żeby umożliwić przejście pochodu. Nie było też wiadomo, gdzie można się udać do toalety. Opóźnienie rozpoczęcia widowiska wyniosło 50 minut, co według mnie było niedopuszczalne. Ludziom łatwiej byłoby to znieść zaakceptować, gdyby wydarzenie miało miejsce w lecie a nie podczas mroźnej zimy.

Brakowało prowadzącego to wydarzenie. Występy ludzi przedstawiających wydarzenia z historii miasta komentował mężczyzna o wyglądzie klauna, który przemawiał do ludzi z okna jednej z kamienic. Tekst jego wypowiedzi był sztuczny, tak jakby był tłumaczony na język polski przez niewłaściwego tłumacza, ktoś stwierdził, iż mamy tu do czynienia "z przerostem formy nad treścią". Ja oglądałam wszystko stojąc na placu Solnym i patrząc na telebim.


Cienie na ścianach kamienic na placu Solnym




Przybywający do Wrocławia po II Wojnie Światowej

Rynek widziany z lotu ptaka

Postacie symbolizujące powódź w 1997 roku

Kulminację widowiska stanowiło wspinanie się dziewczyny po żelaznej konstrukcji stworzonej z połączenia platform 4 Duchów, Dziewczyna dotarła na szczyt budowli i wciągnęła na linie dzwon, w który następnie uderzyła kilka razy. Zgromadzeni ludzie zadzwonili przyniesionymi ze sobą dzwoneczkami. Nastąpiło przebudzenie Wrocławia. Wrocław obudził się na nowo, obudził Europę. Według organizatorów stał się już innym miastem.
Po zadzwonieniu dzwonu w oknach pojawili się trębacze


Akrobaci i ich pokaz na linach rozwieszonych między budynkami

Nie czekałam na zakończenie wydarzenia, bo zaczęłam już zamarzać. Udałam się w stronę domu. Idąc ulicą Ruską zauważyłam, że w okolicznych lokalach, sklepach życie toczy się normalnie mimo tak ważnego wydarzenia obok. Nie wszyscy ludzie chcieli brać w nim udział, być może nie byli dostatecznie doinformowani lub też przeraziły ich mrozy, perspektywa długiego stania na dworze.

Widzieliście to wydarzenie? Jak je zrozumieliście?


Komentarze

  1. Dzieki za podzielenie sie wrazeniami. Nie mialam mozliwosci uczestniczyc. Bagietka Fredrus -to mile :)
    EB

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez nie widziałam na żywo, także dziękuję za fotorelację.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty